wtorek, 2 lipca 2013

Chapter two



Po kilku dniach zadzwonili z warsztatu, że auto jest gotowe i mogę je odebrać. Jasper obiecał mi, że pojedzie ze mną, aby sprawdzić, czy na pewno wszystko jest w porządku. Rodzice nie unieśli tony głosu nawet o decybel. Naprawa auta w salonie czy wymiana oryginalnych części za kilka tysięcy to dla nas żaden problem.
Co do sprawy z Martinem, od stłuczki na parkingu, a potem wypadzie na Hollywood, nikt się o tym nie dowiedział i nikt się nie dowie. My również nie dajemy po sobie tego poznać. W szkole nie rozmawiamy ze sobą, nie licząc chamskich odzywek, które musiały zdarzyć się również dzisiaj.
- Nie będę brała od Ciebie pieniędzy za naprawę auta, bo kosztuje ona więcej niż twój cały dobytek. Nie chcę pozbawiać Cię domu – odpowiedziałam na jego zgryźliwy komentarz na temat mojego rzekomego „blacharstwa” .
- Wyluzuj, Vic – uspokajała mnie Dom. – Odda Ci kasę i będziesz miała go z głowy.
- Mam nadzieję – wyszeptałam, choć wcale tak nie myślałam.
Po jego ubiorze i starannie dobranych dodatkach, wiedziałam, że nie pochodzi z biednej rodziny, którą bez przerwy mu wytykam. Taka już jestem – zarozumiała. Lubię pomiatać ludźmi i najprawdopodobniej nic tego nie zmieni. Jakkolwiek by mnie nie potraktował, ja potraktuję ich tysiąc razy gorzej. Zemsta i zły charakter leżą w mojej naturze. 
- Alex urządza w piątek imprezę. Idziemy? – Dom próbowała potrzymać konwersację.
Alexandra Sanders i Dominique Chester to moje najlepsze przyjaciółki. Znamy się praktycznie od dziecka, a nasi rodzice prowadzą wspólne interesy. Ostatnio Alex trochę się od nas odsunęła. Wydaje mi się, że jest to spowodowane tym, że podkochuje się ona w moim bracie, który najwyraźniej nie odwzajemnia jej uczucia. Jasper jest przystojny i tak samo jak ja, miły dla swoich. Mój brat potrafi skrupulatnie wykorzystywać swoje wdzięki, podrywając dziewczyny. Jego największy wyczyn, który przeszedł do historii nie tylko w szkole, rodzinie, ale również w prasie i telewizji. Jasper Jelard umówił się na randkę z Milą Kunis we własnej osobie. Nigdy bym nie przypuszczała, że ktoś z moich najbliższych będzie uprawiał sex z gwiazdą „To tylko sex”.
- Oczywiście, że idziemy. Nie wierzę, że czasem zachowujesz się jak kompletna idiotka i zadajesz takie głupie pytania – parsknęłam i poszłam przodem w stronę klasy od biologii.
W trakcie angielskiego, który był ostatnią lekcją, wyszłam do toalety. Idąc korytarzem rozmyślałam nad jutrzejszą imprezą.
-Aaa! – mój krzyk rozniósł się echem po hallu, gdy zostałam wciągnięta do męskiego kibla przez nieznanego mi osobnika. – Co Ty wyprawiasz?!
Podniosłam głowę i ujrzałam przez sobą sylwetkę Martina. Niezbyt wysoki, lekko przygarbiony, z artystycznym nieładzie na głowie wyglądał bosko. Nachylił się nade mną, a ręce oparł o ścianę na wysokości mojej głowy.
- To co, jedziemy?
- Gdzie?
- Po twój samochód.
Stałam tak, przytwierdzona do zimnych kafelków i wpatrywałam się w jego oczy. Po kilku minutach doszłam do wniosku, że są one brązowozielone, a w ich centrum skaczą wesołe iskierki. Na ustach pojawił się szeroki uśmiech, poczułam jego dłoń na swojej, a za chwilę stałam już na szkolnym parkingu.
- Damy przodem – rzekł, kłaniając się i otwierając mi drzwi pasażera. Wsiadłam, a on pochylił się nade mną i zapiął pas.
- Nie wiedziałam, że z Ciebie taki dżentelmen – uśmiechnęłam się zalotnie.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz – pocałował mnie w policzek i zamknął drzwi.
Wyprostowałam nogi i rozłożyłam się na siedzeniu z błogą miną na twarzy. Gdy poczułam jego dłoń na moim policzku, spojrzałam w jego stronę
- Uśmiechnij się, mała – zaśmiał się, uruchomił pojazd, który po chwili opuścił szkolny parking.
- Idioto! W klasie została moja torebka!
Bez słowa podał mi swój telefon i kazał napisać to którejś z dziewczyn, aby wzięły moje rzeczy, a ja przyjadę po nie wieczorem. Zastanawiał mnie ten „wieczór”, ale postanowiłam nie myśleć za dużo, tylko żyć chwilą. Napisałam sms do Alex, żeby zabrała z klasy moje rzeczy, a nauczycielce wymyśliła jakąś historyjkę.
- Razem będzie dwa tysiące. Tutaj jest faktura ze wszystkimi rozliczeniami – powiedział kasjer w salonie samochodowym, podając nam kartkę.
- Przyjmujecie czeki, czy koniecznie gotówka? – spytał Martin, a po chwili wypisywał już czek na wyznaczoną kwotę.
Zrobiło mi się dziwnie.. W moim otoczeniu pojawiła się kolejna bogata osoba, która może być dla mnie zagrożeniem.
- Gdzie mnie porywasz? – chłopak wsiadł na siedzenie pasażera w moim aucie i uśmiechnął się szeroko.
- Miałam zamiar jechać do domu, póki jeszcze wejdę.
Nie mijałam się z prawdą. Za godzinę pokojówka opuszczała naszą rezydencję, rodzice wyjechali, a Jaspera jak zwykle nie ma w domu.
- Może być – zapiął pas i popatrzył na mnie przenikliwym wzorkiem, jakby chciał mnie przejrzeć od środka.
Nie miałam ochoty spędzać z nim kolejnego dnia, a tym bardziej nie w moim domu. Co będzie jeśli ktoś przyjdzie mnie odwiedzić i zobaczy Dove’a w moim pokoju? To samobójstwo towarzyskie! Co by tu wymyśleć, aby wykręcić się od jego wizyty?
- Może pójdziemy razem na tę imprezę jutro? – zmienił temat, powodując w mojej głowie jeszcze większy mętlik niż kilka sekund temu.
Wzruszyłam ramionami i odpaliłam silnik. W końcu odzyskałam moje autko, Martin spłacił swój dług, więc co on tutaj jeszcze robi? To są jednorazowe akcje. Stłuczka na parkingu, pokuta i koniec znajomości wraz z wyjazdem samochodu z naprawy. Nie lubię bawić się w podchody, bynajmniej nie, gdy przegrywam. W tym związku nie wiem na jakiej jestem pozycji. Nie wiem nawet czy lubię tego całego Martina. Jak dla mnie jest dość dziwny i arogancki.
- W sumie nienajgorszy pomysł – przystałam na jego propozycję.
Dlaczego jak ostatnia idiotka i najłatwiejsza laska w LA zgodziłam się na jego propozycję? Powinnam odmówić i wysadzić go na środku autostrady, zupełnie nie przejmując się tym, jak wróci do domu. Powinnam być chamska i oschła. Taka jaka jestem na co dzień, dla wszystkich. Jednak ten chłopak powoduje we mnie uczucie nostalgii i rozmyślania nad życiem. Że może coś powinnam w sobie zmienić, być milsza dla ludzi, którzy być może za kilka lat odwdzięczą mi się tym samym?


*
Witam wszystkich ponownie! Chciałabym bardzo podziękować za tak pochlebne opinie pod ostatnim rozdziałem, który rozpoczynał całą historię. Naprawdę, nie spodziewałam się takiej reakcji na moje opowiadanie. Wiem, że na razie zalatuje nudą, ale takie są uroki początków. Liczę, że zostaniecie ze mną na dłużej. 
Pozdrawiam! :)

4 komentarze:

Maarit pisze...

Hej. Szybko dodałaś nowy rozdział, z czego jestem bardzo zadowolona :)
Tak jak poprzedni bardzo miło się go czytało.
Trochę dziwne jest zachowanie Vicky. W głebi serca lubi Martina, a w rzeczywistości udaje, że go nienawidzi. Wstydzi się znajomości z nim. I tak wcześniej czy później fakt, że się kolegują wyjdzie na jaw. No, ale cóż, taka jej natura.
Już lubię Twoje opowiadanie. Masz we mnie swoją fankę :) Czekam z niecierpliwością na następny rozdział. Tak jak ostatnio życzę Ci ocean weny. Pozdrawiam, Maarit :)

Victrola pisze...

Zadziwił mnie opis Jaspera. Spał z Milą Kunis? Niebywałe, ale w końcu to Los Angeles, a tam może zdarzyć się dosłownie wszystko. Widać od razu tą chemię między Martinem a Vicky. Nie mogę pojąć zachowania dziewczyny, która odpycha wyraźne zaloty chłopaka, ale mam nadzieję, że jednak będą razem, bo strasznie są do siebie podobni i mają dużo wspólnego. Liczę na więcej pikantnych spotkań między tą dwójką! Pozdrawiam :)

Anonimowy pisze...

Boski rozdział ^^
Ten Martin jest fajny :d Lubie go ^^
Czekam na nn
i zapraszam do mnie na 4 rozdział http://i-will-give-you-everything.blogspot.com/

Anonimowy pisze...

Witaj,
niedawno powstało forum literackie. Chcemy zebrać ludzi, którzy lubią czytać, a przede wszystkim pisać i chcą się rozwijać.
Chciałabyś do nas dołączyć? Byłoby świetnie, gdyby udało nam się stworzyć forum literackie, gdzie każdy może liczyć na szczerą opinię.
Może wpadniesz i zdecydujesz się opublikować u nas swoje teksty, wziąć udział w dyskusjach i poczytać wciąż powstrający dział "jak pisać".
Zapraszamy na: http://gryzmoland.vxm.pl/
Mamy nadzieję, że do nas dołączysz!